Mniej, żeby było więcej
środa, 19 czerwca 2019
Nie zabieraj mnie
Usłyszeć czuszykanie
Mniej, żeby było więcej

 

Kiedy rodzi się człowiek jest mały, słaby i bezbronny. Potem rośnie, dorasta, mężnieje pod wieloletnią, troskliwą opieką. Podobnie jest z drzewami, które zanim utworzą zdrowy, dorodny las, są malutkimi, wątłymi siewkami czy wrażliwymi sadzonkami, wymagającymi naprawdę wiele zachodu.
Małego człowieczka starannie pielęgnują rodzice, chuchają i dmuchają, aby tylko nie działa mu się krzywda, otaczają miłością, chronią przed zagrożeniami, wykazując cierpliwość i obdarzając wyprawką na przyszłość. Wątłe drzewka, tworzące najmłodsze pokolenie lasu, czasem zdane są na własne siły, nękane przez zwierzęta, konkurują z innymi roślinami o dostęp do światła, pokarmu i wody. Oczywiście, można je pozostawić własnemu losowi i nie wtrącać się w procesy przyrodnicze. Nasze lasy są jednak częścią racjonalnie prowadzonej gospodarki, wyrastają pod pieczą leśników i wymagają ustawicznej, mądrej pielęgnacji. W jej trakcie nie sposób obyć się bez narzędzi również takich, jak kosa, tasak, siekiera czy piła. Bo troska o to, żeby był maksymalne zróżnicowany, bioróżnorodny i trwały, profesjonalna dbałość o jego zasobność, wymaga nieustannych cięć. Cięć rozmaitych i wynikających z różnych przesłanek - jedne dotyczą otoczenia drzew, inne - ich samych. Nie są one przejawem barbarzyństwa, jak odbierają to niektórzy, lecz wyrazem troski o dobrą przyszłość, zdrowie i jakość nowego lasu.

Nie patrzmy zatem na wycięte małe czy większe drzewka, jak na bezmyślnie zadane przyrodzie rany, lecz raczej jak na zabieg podobny np. do strzyżenia trawnika czy pielęgnowania grządki w ogrodzie. Przecież tam również usuwamy część wysianych wcześniej roślin, aby stworzyć lepsze warunki pozostałym. Podobnie jest z cięciami wykonywanymi – według zaleceń leśników - przez pracowników zakładów usług leśnych. Posłużmy się przykładem. Inicjując nowe pokolenie sosny, najpopularniejszego gatunku w naszych lasach, wprowadzamy na hektar średnio około 10 tys. sadzonek. Maleństwa wzrastają oddalone od siebie o kilkadziesiąt centymetrów. W starym, dojrzałym borze dorodne sosny potrzebują bez porównania więcej miejsca, dzielą je metry, a na hektarze doliczymy się już tylko 300-500 drzew.

Od maleńkiego…

Pielęgnowanie lasu poprzez cięcia zaczyna się już w pierwszym etapie życia małych drzewek. Dzieje się tak niezależne od tego czy pojawiły się one na powierzchni ziemi jako siewki z nasion, które samoistnie wysiały się ze starych drzew w procesie odnowienia naturalnego, czy też jako sadzonki, posadzone przez człowieka w ramach zalesienia powierzchni dawnych nieużytków rolnych lub odnowienia sztucznego w miejscu, gdzie wcześniej był las.

Pierwszy etap życia małych drzewek nazywa się fazą uprawy. To czas od wysiania nasion lub posadzenia sadzonek do osiągnięcia zwarcia, czyli takiego momentu, w którym poszczególne drzewka zaczynają dotykać się gałęziami i tworzyć zespół. Początkowo rosną samotnie, walcząc o byt i nie współpracując z sąsiednimi. Na tym etapie pielęgnowanie polega na usuwania z ich bezpośredniego otoczenia niechcianych, konkurujących z nimi roślin, potocznie nazywanych chwastami. Najczęściej są to trawy, pokrzywy, paprocie, łany malin czy żarnowca. Bywa też, że dołączają do nich małe drzewka niepożądanego w tym miejscu gatunku. Najbardziej niebezpieczne dla sadzonek są chwasty silnie rozrastające się w górę i na boki, głęboko ukorzeniające się, rozmnażające się za pomocą rozłogów, kłączy lub przez obfity obsiew oraz tworzące zbitą darń. Trzeba się ich pozbyć. Dawniej robiono to ręcznie - sierpem czy kosą, obecnie – mechaniczną wykaszarką lub np. broną talerzową podwieszoną na ciągniku.
Gdy drzewka podrosną i osiągną zwarcie, zaczynają prowadzić życie gromadne - wchodzą w tzw. fazę młodnika. Ponieważ rosną w różnym tempie, następuje podział młodnika na warstwy i współpracujące ze sobą biogrupy. Zaczyna się intensywny wzrost drzewek i wyścig ku światłu, a ich strzałki (pnie) oczyszczają się z dolnych gałęzi. Warunkiem pomyślnego przebiegu tego procesu jest utrzymanie w młodniku odpowiedniego zwarcia. Przychodzi więc czas na cięcia redukujące ilość drzewek zwane czyszczeniami wczesnymi. Wykonuje się je zwykle tasakiem. Wycina się też drzewka chore, obumierające oraz reguluje skład gatunkowy.

Zwarcie wpływa na formowanie się koron i proces oczyszczania, a zatem ma istotny wpływ na jakość drzewek. Przecież chcemy, żeby były proste, gonne i zdrowe. Poza tym nadmierne zagęszczenie prowadzi do niepożądanego stłoczenia koron a przez to uszczuplenia aparatu asymilacyjnego, w następstwie czego słabsze drzewa tracą siły i obumierają. Z kolei w górnej warstwie pojawiają się czasem tzw. rozpieracze – ekspansywne drzewa rozwijające się szybciej od otaczających sąsiadów (zazwyczaj – równolatków). Rozpieracze zagłuszają ich rozwój, przy czym same są sękate i wykształcają drewno bardzo niskiej jakości. Usuwa się je lub neutralizuje poprzez ogławianie (usunięcie 2-3 ostatnich przyrostów, czyli okółków). Robi się to głównie w ramach cięć nazywanych czyszczeniami późnymi, które stabilizują zwarcie młodnika i przygotowują las do następnego ważnego zabiegu - trzebieży.

…w okres młodzieńczy…

We wszystkich rodzajach cięć pielęgnacyjnych, podczas wszelkich prac hodowlanych i w każdej fazie rozwojowej lasu, obowiązuje leśników stosowanie selekcyjnej metody postępowania. W czyszczeniach wczesnych i późnych cięcia polegały głównie na stopniowym usuwaniu drzew wadliwych, chorych, niepożądanych dla lasu, tak aby pozostały w nim te odznaczające się możliwie najlepszą jakością i największym przyrostem. Leśnicy nazywają takie działanie selekcją negatywną. Po fazie młodnika nadchodzi tzw. faza dojrzewania drzewostanu, kiedy większość drzew zakończyła proces różnicowania się, zaczyna kwitnąć i owocować oraz mocno przyrastać na grubość. Las jest wtedy w wieku, mierząc ludzką miarą, młodzieńczym - ma zwykle ponad 20 lat.
Cięcia, które wtedy się wykonuje noszą nazwę trzebieży wczesnej, natomiast te prowadzane w lesie, który osiągnął dojrzałość (40-50 lat) odpowiednio – trzebieży późnej. W tym czasie preferuje się drzewa o najwyższej jakości i dużym przyroście. Wycina się te, które im przeszkadzają w dalszym rozwoju. Nazywa się to selekcją pozytywną. Przed trzebieżą leśnik klasyfikuje drzewa, wybierając tzw. dorodne - zdrowe, proste, nieco grubsze od innych. To właśnie one pozostaną w lesie do końca życia. Drzewa, które nie spełniają tych kryteriów, przeszkadzają w rozwoju dorodnych stopniowo są usuwane – oznakowuje się je do wycięcia, obok suchych, chorych i osłabionych. Dawniej odpowiedni znak robiono zaciosem siekierki nazywanej cechówką, dziś używa się do tego farby w spreju. Pozostawia się natomiast drzewa, nazywane pożytecznymi, które pozytywnie wpływają na osobniki dorodne, utrzymując w lesie prawidłowe zwarcie, właściwą wilgotność i mikroklimat, oraz ocieniają i chronią glebę. Zostają też drzewa martwe, o ile nie zagrażają bezpieczeństwu ludzi, dziuplaste i te, na których ptaki mają gniazda.

…po wejście w dojrzałość

Na długo zanim w lesie pojawi się drwal, leśnik musi wielokrotnie dokładnie zlustrować cały pielęgnowany las. Przy wyznaczaniu drzew do wycięcia, projektowaniu szlaków operacyjnych, po których będą poruszać się ciągniki i maszyny leśne w trakcie prac trzebieżowych przyjdzie mu dokładnie obejrzeć każde drzewo, ale też zabezpieczyć stanowiska cennych roślin, ostoje zwierząt i wszelkie obiekty chronione.

Wychowanie i opieka nad dzieckiem sporo kosztuje rodziców. Podobnie jest z pielęgnowaniem lasu. Ono również jest długoletnią i nietanią inwestycją. W zasadzie dopiero podczas trzebieży, czyli po 20-30 latach opieki, pobiera się z lasu drewno. Nie myślmy jednak, że już wtedy koszt się zwraca. Głównym celem trzebieży nie jest bowiem pozyskanie drewna i zysk z tego tytułu . Zresztą pozyskany w jej wyniku surowiec - zwłaszcza z trzebieży wczesnych, prowadzonych w lasach 20-50 letnich - nie jest zbyt cenny. Przy wszelkich pracach leśnych obowiązują zasady ustalone w różnych aktach prawnych (w tym ustawy o lasach) i instrukcjach, w tym „Zasadach hodowli lasu”. Wprowadzają one m.in. pojęcie intensywności (nasilenia) trzebieży. Jest to procentowo określona miąższość drewna możliwa do „wyjęcia” z lasu w jednym zabiegu (od kilku do kilkunastu procent drzew). Jest też pojęcie nawrotu cięć, czyli powtarzalności zabiegu, czasu pomiędzy trzebieżami. Najczęściej wykonuje się je raz na 10 lat, choć jest to zróżnicowane i nie można do każdego lasu przykładać tej samej miary. Zakłada się jednak, że po każdym zabiegu drzew musi być mniej, aby las docelowo był jak najbardziej bioróżnorodny a drewno z niego surowcem najwyższej jakości.

Leśnicy dobrze wiedzą, że nie można kierować się ani chęcią zysku, ani zbyt intensywnie czy za często wykonywać wspomniane zabiegi. Do obiegu weszło nawet powiedzenie: „Jak ktoś ma zbyt ciemno w głowie, to ma zbyt jasno w lesie…”

Tekst: Jarosław Szałata