Nie zabieraj mnie
środa, 19 czerwca 2019
Sosna rządzi
Mniej, żeby było więcej
Nie zabieraj mnie

 

– Leżał samotnie w trawie, więc go zabrałem, żeby nie stała mu się krzywda – te słowa późną wiosną i wczesnym latem bardzo często słyszą leśnicy, weterynarze i pracownicy ośrodków zajmujących się pomocą dzikiej zwierzynie.
Do nich trafiają setki zwierząt, głównie saren, zajęcy i ptasich podlotów, które ludzie o dobrym sercu pragną ocalić. Zapewne drugie tyle znajd trafia do prywatnych domów i ogrodów nieświadomych „ratowników”, w których otrzymują czułą lecz nieprofesjonalną opiekę. Czy każde młode i nieporadne zwierzę, obok którego nie kręci się jego zatroskana matka wymaga ratunku?

Mama wróci

Dzikie zwierzęta w zadziwiający sposób ułatwiają przetrwanie sobie i swojemu potomstwu. Specjalistami w tej dziedzinie są… sarny. Zaraz po urodzeniu sarnia mama „porzuca” młode. Jeśli urodziła więcej niż jedno koźlątko, to rodzeństwo może być oddalone od siebie nawet o pół kilometra! Ta taktyka oraz fakt, że maluchy pozbawione są zapachu, mają zwiększyć ich szanse na przeżycie. Sarniej mamy nie widać koło maluchów. Możemy być jednak pewni, że jest w pobliżu. Odwiedza je jedynie dwa razy dziennie, w porze karmienia. Wszystko po to, żeby nie przekazać młodym swojego, doskonale wyczuwalnego przez drapieżniki zapachu i bezsensownie nie narażać ich na niebezpieczeństwo. Jeśli któremuś z malców coś zagrozi, to z pewnością matka mu pomoże. Wyczuwając drapieżnika, koza wyskakuje z ukrycia, odwraca uwagę intruza i zaczyna uciekać, odciągając go od ukrytego w trawie malucha. Podobnie postępują również zajęczyce, które odwiedzają swoje maluchy najchętniej pod osłoną porannej szarówki i wieczornego zmierzchu. Dlatego zawsze przed podjęciem decyzji, czy pomóc malcom, czy po prostu odejść, należy rozejrzeć się dookoła. Tylko w sytuacji, gdy w pobliżu leży martwa matka, zabranie młodych zwierząt i przekazanie specjalistom jest jak najbardziej wskazane.
Ja tylko się uczę

Zdecydowanie częściej niż na młode sarny i zające natkniemy się na młode ptaki. Znalezionemu pod drzewem pisklakowi można pomóc. Jeśli wypadł z gniazda, to należy go do niego z powrotem włożyć. Jeśli jednak zauważysz, że gniazdo spadło z drzewa i leży obok, to wtedy powinieneś zabrać pisklaka i przekazać pod profesjonalną opiekę. Bardzo często, szczególnie w miastach, możemy natrafić na wyglądające na bezbronne młode pustułki, kawki czy sroki. Podloty tych gatunków przesiadują poza gniazdem na gałęziach drzew i krzewów. Jeśli taki malec nie jest wyraźnie ranny, to jedynym słusznym rozwiązaniem będzie pozostawienie go na gałęzi, żeby sam sobie radził i nauczył się życia. Nieco inaczej powinniśmy jednak postąpić z młodymi ptakami znalezionymi w lesie, na łące lub polu. Jeśli nie są ranne, powinny pozostać tam, gdzie je znaleźliśmy. One po prostu uczą się latać i same musza zmierzyć się z tym, co przygotowała dla nich natura.

Co robić?

Zanim, w odruchu serca, będziemy chcieli wziąć ręce bezbronnego malucha chwilę się zastanówmy. Oceńmy czy zwierzę nie jest poturbowane lub poranione. Jeśli nie, to zostawmy je tam, gdzie jest. Zachowajmy też szczególną ostrożność, kiedy natkniemy się na młode dziki. Tym maluchom zawsze towarzyszy matka, która z pewnością będzie bronić swojego potomstwa – dla osoby, która znalazłaby się zbyt blisko może się to skończyć tragicznie . Jeśli jednak nie ma jej obok nich, to znaczy, że zwierzęta zostały osierocone i bezwzględnie należy im pomóc. Gdy zwierzak jest ranny lub mamy jakiekolwiek wątpliwości co powinniśmy zrobić, zapytajmy specjalistów. Najczęściej są nimi lokalni leśnicy, weterynarze albo pracownicy specjalistycznych ośrodków. Ich pełna lista znajduje się na stronie: www.gdos.pl/wykaz-osrodkow-rehabilitacji-zwierzat-w-polsce.

Tekst: Bogumiła Grabowska