Ale był też dodatkowy powód. Pierwsze e-PIT-y musiały być przesyłane z wykorzystaniem płatnego podpisu elektronicznego, co stanowiło dodatkową barierę. Dla upowszechnienia dostępu do elektronicznej formy rozliczenia przełomowy był kwiecień 2009 r. To wtedy
z e-Deklaracji mogli korzystać także podatnicy nieposiadający podpisu elektronicznego, choć na razie składający tylko PIT-37.
O tym jak istotny był to krok, świadczy liczba e-deklaracji złożonych w 2009 r. i w kolejnych latach. O ile w 2009 r. tą drogą przesłano nieco ponad 87 tys. zeznań podatkowych, to w roku następnym niemal czterokrotnie więcej (prawie 330 tys.). Od 1 stycznia 2011 r. do katalogu PIT-ów bez kwalifikowanego podpisu elektronicznego dołączyły PIT-36L, PIT-37, PIT-38, PIT-39 oraz PIT-16, PIT-16A i PIT-19A. W ten sposób możliwe stało się także wysyłanie korekty deklaracji i wspólnego rozliczenia z małżonkiem bez konieczności składania pełnomocnictwa.
I właśnie te zmiany ostatecznie spowodowały, że system e-Deklaracje z roku na rok cieszy się coraz większym zaufaniem podatników i bije rekordy popularności. W 2011 r. już prawie milion deklaracji PIT przesłano tą drogą, rok później ponad dwa razy tyle, by w 2013 r. osiągnąć poziom ponad 3,5 mln. W 2014 r. liczyliśmy PIT-y w akcji „Przybij piątkę”, mając nadzieję na kolejny rekord: 5 mln e-PIT-ów. I udało się! W 2015 r. czekaliśmy na „szczęśliwą siódemkę” (czyli 7 mln e-PIT-ów), która padła 30 kwietnia. W 2016 r. osiągnęliśmy już 8,4 mln, a w 2017 r. prawie 9,7 mln e-PIT-ów.
W tym roku liczymy na kolejny rekord. Jesteśmy prawie pewni, że uda nam się „strzał
w dziesiątkę”, ale na dokładną liczbę e-PIT-ów trzeba jeszcze zaczekać. Na składanie deklaracji podatkowych za 2017 r. jest czas do 30 kwietnia.