W prężnie rozwijającej się Europie najwięcej drewna pochłaniały konstrukcje budynków oraz rozbudowa floty handlowej i wojennej. Kraje zachodnie bardzo szybko przetrzebiły swoje lasy, wycinając najdorodniejsze drzewa. Aby zapewnić ciągłość dostaw surowca, kupcy zaczęli łakomym okiem zerkać w stronę porośniętych puszczami terenów Europy Wschodniej. Dostępność lasów oraz niska cena drewna na ponad czterysta lat ugruntowały pozycję ziem polskich jako największego eksportera drewna na Starym Kontynencie. Potwierdzają to źródła historyczne oraz naukowa metoda porównywania słojów rocznych.
Z PRĄDEM RZEKI
Wielkość handlu drewnem zależała od możliwości transportu, który przed wiekami odbywał się drogą morską. Pierwsze wzmianki o wysyłce ładunku z ziem polskich odnotowano w IX w. na wyspie Wolin. Początkowo drewno pozyskiwano w sąsiedztwie portów. W XIV w. pochodziło głównie z Pomorza, Warmii i Mazur i trafiało do prężnie rozwijających się przystani w Gdańsku, Elblągu i Królewcu. Stąd statki handlowe rozwoziły je do portów docelowych, głównie w Holandii, Szkocji, Niemczech, Anglii i Danii. Transporty odbywały się też do Gotlandii, Olandii, na Bornholm i dalej – do Portugalii, Hiszpanii. Tam składowano je na rynkach drzewnych i sprzedawano. Z biegiem lat, wycinając drzewa, przenoszono się coraz bardziej w głąb lądu.
To powodowało, że droga, którą towar musiał pokonać, wydłużała się. Sprawny transport umożliwiały rzeki, głównie Wisła, i ich dopływy. Ułatwiało to eksploatację lasów Mazowsza i Podlasia, co doprowadziło do niemal całkowitego wylesienia tych ziem. Historycy twierdzą, że już na początku XV w. te porośnięte niegdyś puszczami tereny w większości zmieniły się w pola uprawne. Drewno spławiano od marca do maja i od października do grudnia. Jedna jego partia spływała Wisłą około trzech tygodni. W poszukiwaniu coraz większej ilości surowca kupcy posuwali się na wschód i południe, a także dalej na północ, do krajów skandynawskich. Głównymi centrami handlowymi stały się Litwa, Łotwa i wschodnia Ukraina. Pod koniec XVII w. największym eksporterem drewna w Europie była już Norwegia, a głównym portem tranzytowym – Ryga. Ziemie polskie przestały być atrakcyjne dla kupców. Rabunkowe pozyskanie oraz szkody wyrządzone w trakcie długotrwałych wojen ze Szwecją zrobiły swoje.