Usłyszeć czuszykanie
środa, 19 czerwca 2019
Mniej, żeby było więcej
Przeminęło z wiatrem?
Usłyszeć czuszykanie

fot.

Dostępu do drewnianego budynku, z daleka bijącego w oczy świeżością, broni pomalowany w zielono-białe pasy, leśny szlaban. Bo nie jest to zwyczajny dom, a obiekt specjalny. Informuje o tym tablica ustawiona tuż obok rogatki: „Ośrodek Hodowli Cietrzewia”.
Jesteśmy na terenie Nadleśnictwa Spychowo, a dokładniej w Leśnictwie Strużki. To tu kształtować się ma jutro krajowej populacji cietrzewia, dziś gatunku niezwykle rzadkiego. Ale to głównie w północno-wschodniej Polsce, przy naprawdę wielkim szczęściu, uda się usłyszeć tokujące samce. Zatem lokalizacja ośrodka nie jest przypadkowa.

Już po nim

– W latach 60. ub.w. zinwentaryzowano na terenie naszego nadleśnictwa 600 tokujących cietrzewi. Do połowy lat 90. nie były u nas rzadkością, zwłaszcza w południowej jego części, gdzie więcej jest przestrzeni otwartych. Spotykało się je również w części północnej, bardziej lesistej, ale niepozbawionej śródleśnych łąk, wrzosowisk i zrębów. To już przeszłość - ostatnia wiarygodna informacja o zaobserwowaniu cietrzewia w tutejszych lasach pochodzi sprzed ośmiu lat – mówi Krzysztof Krasula, nadleśniczy ze Spychowa.

W latach 2005-2007 grupa trzech nadleśnictw olsztyńskiej regionalnej dyrekcji LP: Jedwabno, Spychowo i Szczytno, wsparta finansowo przez EkoFundusz, podjęła starania o poprawę warunków życia cietrzewi, dzięki odtwarzaniu odpowiednich biotopów, małej leśnej retencji, utrzymywania aren tokowych i przestrzeni otwartych. Dla Spychowa – za późno. Ze zmiennym szczęściem do dziś prowadzi ten bój sąsiednie Jedwabno na byłym poligonie „Muszaki”. Może to wydać się paradoksalne, ale dopóki stacjonowało tam w wojsko – kurak miał się całkiem dobrze. Sprzyjały mu przestrzenie otwarte, okresowe wypalanie roślinności leśnej przez ćwiczące oddziały, rozległe wrzosowiska. Tak też dzieje się zresztą do dziś na czynnym poligonie w Orzyszu na terenie Nadleśnictwa Drygały (RDLP w Białymstoku), gdzie wciąż utrzymuje się najmocniejsza we wschodniej Polsce dzika populacja cietrzewia. Enklawą pozostaje torfowiskowy rezerwat „Karaska” w Nadleśnictwie Myszyniec, choć tamtejszą, również dziką, populację cechuje, z racji braku dopływu świeżej krwi, zawężona pula genowa. W drugiej połowie obecnej dekady Spychowo wraz z kilkoma innymi nadleśnictwami aplikowało za pośrednictwem Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych o środki na kontynuację „cietrzewiowego” przedsięwzięcia z unijnego programu LIFE. Pieniędzy nie dostało.

Kurnik w domu

– Kiedy na horyzoncie pojawił się obecny projekt rozwojowy LP, po niezbędnych poprawkach właściwie byliśmy już do niego przygotowani. Raz, że były doświadczenia z lat minionych. Dwa - miałem kogoś, kto od dawna po prostu żył tego rodzaju sprawami – Aleksandra Adamskiego, leśniczego Leśnictwa Strużki. Wcześniej uczestniczył w różnego przedsięwzięciach na rzecz ochrony środowiska. I, co ważne, ma do tego tzw. dobrą rękę – wspomina nadleśniczy.
Hodowla cietrzewi w Strużkach zaczęła się już w grudniu 2016 r. Początek stadu zarodowemu dało pięć niespełna rocznych ptaków odłowionych, za zgodą RDOŚ w Olsztynie, na poligonie „Muszaki”. Jak wykazały badania genetyczne, wszystkie pochodziły z reintrodukcji. Wiosną 2017 r. do rozrodu przystąpiły dwie kury (zwane cieciorkami) i dwa koguty (samce). Efekty mariażu były nadspodziewanie dobre – kurki zniosły 26 jaj, z których wylęgło się 25 piskląt. – Te dwie pary trzymaliśmy w prowizorycznych wolierach, „przytulonych” do leśniczówki. Inkubatory i odchowalnie umieściliśmy w jednym z pokojów, w domu też przyszły na świat młode. 18 jaj podłożyliśmy tzw. nasiadkom – kurom jedwabistym, tzw. silkom o miękkim, ciepłym upierzeniu, gdyż jedna z cieciorek padła już na początku wysiadywania. W sumie udało się odchować 16 sztuk, pół na pół, kurek i kogucików – z kronikarską dokładnością opowiada Aleksander Adamski. A nadleśniczy dodaje, że również żona leśniczego, Joanna, podziela mężowską pasję. – Praktycznie całą leśniczówkę zamienili na kurnik, a o skrzydlatych lokatorów dbają, jak o własne dzieci – śmieje się. W tym roku cieciorki złożyły 78 jaj, niestety w dużej części niezalężonych – nie kryje rozczarowania pan Aleksander. Okazało się również, że choć siedem kurek miało do dyspozycji dwóch kawalerów, to ojcem potomstwa został tylko jeden. Dziki kogut odłowiony - za zgodą RDOŚ - z poligonu w Orzyszu, wydawałoby się, szykowny i jurny, z jakichś powodów nie oczarował pań i nie dostąpił ich względów.

Jak to się robi?

Zanim ruszyła hodowla, przez ponad rok obaj moi rozmówcy odwiedzali różne podobne ośrodki. Ponieważ poza Spychowem są w kraju tylko dwie, zresztą prywatne, hodowle cietrzewi (z jedną z nich, należącą do dr. Krzywińskiego pozostają w stałym kontakcie), zbierali doświadczenia także w takich miejscach, jak wolierowa hodowla głuszców w Nadleśnictwie Wisła, wizytowali Nadleśnictwo Ruszów, mające niemałe osiągnięcia w przygotowaniu biotopu do wsiedlania ptaków. Podglądali jak to się robi za granicą. To wszystko oraz półtoraroczne własne doświadczenia hodowlane spożytkowano, wznosząc nowy ośrodek.

– Cietrzewie są wyjątkowo płochliwe i podatne na stres. A ten od razu przyczynia się do nasilania kokcydii, choroby wywoływanej przez pierwotniaki. Występuje ona także wśród ptaków żyjących na wolności, ale wśród trzymanych w niewoli jest szczególnie groźna i trudna do opanowania. Prowadzi do biegunki, potem zazwyczaj do śmierci ptaka. Podopieczni doskonale rozpoznają twarze i głosy opiekunów, ale już widok obcej osoby wywołuje popłoch. Nawet mysz przemykająca nocą w wolierze, może przyczynić się do nieobliczalnej w skutkach paniki. Błyskawicznie zrywają się do lotu i łatwo o zderzenie, nawet śmiertelne w skutkach, z elementami konstrukcyjnymi pomieszczeń, w których są przetrzymywane. Toteż w ośmiu wolierach nowego ośrodka, podobnie jak w tych prowizorycznych, na wszystkich słupach, belkach, ścianach i pod sufitami rozpięto ekrany z siatki, chroniące skrzydlatych desperatów przed uszkodzeniami ciała, a nierzadko i utratą życia – tłumaczy leśniczy Adamski, oprowadzając mnie po obiekcie.

Podobne zabezpieczenia zastosowano na zewnątrz. Tu dodatkowo daje się opuszczać siatkowy „sufit”. Aby umożliwić cietrzewiom ich zimowe noclegi w śnieżnych jamach, będzie można strząsać biały puch z siatki i dośnieżać wybiegi podczas łagodnych zim.
Co podać?

O jadłospisie swych podopiecznych Aleksander Adamski wie chyba wszystko. Oto przez pierwsze dwa tygodnie życia młode żywią się wyłącznie karmą zwierzęcą – niewielkimi owadami. W zeszłym oku, dzień w dzień, sam łapał tę drobnicę na okolicznych łąkach. Skonstruował nawet specjalną siatkę zakładaną na ciągnikową kosiarkę. W tym roku, za radą dr. Andrzeja Kruszewicza, jednego z konsultantów ośrodka, korzystał już z suszonej karmy. – Tylko ze sprawdzonych źródeł – podkreśla – Ale, świeże, łapane przeze mnie owady i tak smakują im bardziej.

Kiedy młode zaczynają przechodzić na karmę roślinną, zaopatruje je w borówki: czernicę i brusznicę, a także mącznicę lekarską. Potem są wrzosy i dużo różnego rodzaju roślin zielnych oraz bukiet ziół. Przysmakiem cietrzewi są pąki kwiatowe brzozy.
– Jako leśniczy, orientuję się ile, czego i gdzie mogę pozyskać bez szkody dla środowiska. Wiem na przykład, gdzie niebawem będą zręby, a więc i tak później będzie prowadzona orka – w takich miejscach można pozyskać rośliny nawet z darnią, dzięki czemu dłużej zachowają świeżość.

Przed hodowcami z Nadleśnictwa Spychowo długa droga. I szansa, że ich ośrodek stanie się ważnym, choć może nie jedynym, elementem układanki, która sprawi, że charakterystyczne wiosenne czuszykanie tokujących cietrzewi da się usłyszeć zdecydowanie częściej niż obecnie.

Tekst: Krzysztof Fronczak



Szansa na powrót

„Czynna ochrona cietrzewia na gruntach Lasów Państwowych w Polsce” jest jednym z ośmiu wdrażanych obecnie programów rozwojowych Lasów Państwowych. W fazę realizacji wszedł z początkiem marca 2017 r. i potrwa do końca 2022 r. Wdrażany jest na obszarze pięciu regionalnych dyrekcji LP w: Białymstoku (nadleśnictwa: Drygały, Krynki, Waliły), Lublinie (Sobibór, Włodawa), Olsztynie (Jedwabno, Spychowo, Szczytno), Radomiu (Barycz) oraz Wrocławiu (Chocianów, Kamienna Góra, Przemków, Ruszów, Szklarska Poręba, Świeradów, Śnieżka, Świętoszów).

Nadzór i koordynacja projektu spoczywają na Wydziale Ochrony Zasobów Przyrodniczych DGLP, a finansowany jest z funduszu leśnego, a więc ze środków własnych LP. Działania nadleśnictw wspiera zespół ekspertów, w którego skład wchodzą naukowcy i praktycy (w tym leśnicy), mający doświadczenie w hodowli kuraków leśnych.

29 czerwca br. uroczyście otwarto nowo zbudowany Ośrodek Hodowli Cietrzewia w Nadleśnictwie Spychowo. We wrześniu zamieszkali tu pierwsi skrzydlaci lokatorzy.

Póki nie jest za późno

W Polsce cietrzew objęty jest ścisłą ochroną gatunkową, a jego tokowiska – ochroną strefową. Obecnie wpisany jest do „Polskiej czerwonej księgi zwierząt” jako gatunek zagrożony (EN) oraz wymieniony w załącznikach do dyrektywy ptasiej.

Wcześniej próby ratowania cietrzewia nie przynosiły zadowalających efektów, choć trudno mówić o kompletnej porażce. W tym roku odbyły się pierwsze od lat toki tych ptaków na byłym poligonie „Muszaki” na terenie Nadleśnictwa Jedwabno. Również dzięki staraniom leśników, po bardzo długiej nieobecności wróciły cietrzewie do Borów Dolnośląskich, na tereny Nadleśnictwa Ruszów (szacuje się, że jest tam dziś 30-35 osobników). Co więcej, odnotowano tam pierwszy od lat lęg w naturze.


Liczebność cietrzewi w Polsce:

2000 r. – 2285
2005 r. – 1995
2010 r. – 770
2011 r. – 568
2012 r. – 567
2013 r. – 446
2014 r. – 349
2015 r. – 340
2016 r. – 382

Źródło: Rocznik statystyczny GUS „Leśnictwo 2017”