Co z tą naturą?
Skoro jednak jest tak pięknie, to dlaczego w polskich lasach odnowienie w drodze sadzenia ciągle dominuje nad naturalnym, którego zalet trudno przecież nie zauważyć?
Drzewa obradzają w nasiona, te spadają na ziemię i kiełkują z nich siewki. A to wszystko, można by rzec, za darmo i bez nakładu pracy. Proste? Pewnie, tylko – niestety, w wielu wypadkach – mało realne. Wspomniane „Zasady hodowli lasu” jasno wskazują, że odnowienie naturalne można stosować tylko i wyłącznie przy dobrej jakości drzew dojrzałych. Nie wchodzi zatem w grę na licznych w kraju obszarach, w których przed laty - w celu uzyskania większych zysków z produkcji drewna – sadzono sosnę lub świerk z nasion o niewiadomym pochodzeniu. Dzisiaj drzewostany te zakwalifikowane są do przebudowy, a miejsce dojrzałych drzew zajmują sadzonki, wyhodowane z uwzględnieniem zasad i rygorów regionalizacji przyrodniczo-leśnej.
Częsta jest też sytuacja, że kiełkujące nasiona nie mają szans na wzrost. Dzieje się tak zwłaszcza na porastanych przez sosnę żyźniejszych siedliskach borowych. Zaraz po wycięciu drzew, dających młodym drzewkom ocienienie, do dna lasu dochodzi więcej światła, a w ślad za tym zmienia się skład gatunkowy runa. Pojawiają się ekspansywne trawy, w tym trzcinnik i śmiałek pogięty, panoszy się, rosnąca jak szalona, czeremcha. To towarzystwo skutecznie uniemożliwia wzrost młodych samosiejek. Próżno tu czekać na szybkie pojawienie się odnowienia, toteż podejmuje się decyzję o obsadzeniu powierzchni. Podobnie ma się też rzecz z dębem, który w sprzyjających warunkach świetnie odnawia się o własnych siłach. Zdarza się jednak, że po przerzedzeniu drzew, na dnie lasu natychmiast panoszą się orlice, jeżyny, maliny czy żarnowce. Bezpardonowo zagłuszają one młode dąbki, zabierając im światło, wodę i przestrzeń.
Wada, która jest zaletą
Przeciwnicy odnowienia sztucznego widzą tylko jego minusy. To nieporozumienie, bo lasu nie można traktować jednowymiarowo, zaś granica między wadami a zaletami sadzenia bywa dość płynna. Każdy fragment lasu jest inny i coś, co jest wadą w jednym wypadku, może być zaletą w drugim. Spójrzmy na przykład sosny rosnącej idealnych dla siebie warunkach. W jednym miejscu, przyjmijmy, pochodzi ona z naturalnego odnowienia i wycinanie tutaj drzew tego gatunku w celu obsadzenia zwolnionej powierzchni dębami sprowadzonymi ze szkółki będzie sporym błędem. Tam jednak, gdzie sosna pochodzi z sadzenia, wprowadzenie sadzonek dębu w celu dostosowywania składu gatunkowego do siedliska jest rzeczą jak najbardziej pozytywną.
Między bajki można zatem włożyć twierdzenie, że przez sadzenie drzew, leśnicy zubożają strukturę przestrzenną lasu. „Wciśnięta” w litą sośninę okrągła powierzchnia tzw. gniazda urozmaica tę strukturę i jest ważnym miejscem wykorzystywanym przez wiele gatunków nietoperzy, gadów, ptaków, ssaków i owadów.